Пятница, 3 маяИнститут «Высшая школа журналистики и массовых коммуникаций» СПбГУ
Shadow

POPULARYZOWANIE WIEDZY EKONOMICZNEJ W PRASIE

Uprzystępnienie wiedzy naukowej niezbędnej do funkcjonowania człowieka w różnych sferach aktywności społecznej jest rodzajem ogólnego kształcenia, którego celem jest tworzenie społeczeństwa oświeconego. Współcześnie popularyzowaniem wiedzy i kształceniem umiejętności przydatnych w codziennym życiu zajmuje się nie tylko szkoła, ale także media, zwłaszcza Internet oraz wyspecjalizowana prasa. Dziś niezwykle ważna jest wiedza ekonomiczna. To dzięki jej znajomości łatwiej odnaleźć się człowiekowi w gąszczu przepisów gospodarczych i finansowych, założyć własną działalność gospodarczą, kierować firmą czy zarządzać finansami.

W niniejszym szkicu interesują mnie sposoby uprzystępniania wiedzy ekonomicznej nie tyle w prasie wyspecjalizowanej (skierowanej do węższej grupy odbiorców, do ludzi biznesu, a więc tych, którzy z racji pełnionych ról społecznych powinni mieć zadawalającą kompetencję merytoryczną), ile w ogólnopolskiej prasie opiniotwórczej, której czytelnikiem może być każdy obywatel. Aby łatwiej poruszać się w dzisiejszym świecie, w świecie gospodarki wolnorynkowej, powinien on mieć przynajmniej podstawową wiedzę z zakresu ekonomii. 

Materiał badawczy stanowi wysokonakładowy tygodnik «Polityka», który od 2010 roku prowadzi specjalny dodatek «Edukator Ekonomiczny», oraz wysokonakładowy ogólnopolski dziennik «Gazeta Wyborcza», który od 2013 r. w każdy czwartek ma cykl «Pieniądze Ekstra». Zadaniem tych dodatków jest popularyzowanie wiedzy ekonomicznej, w jasny sposób wyjaśnianie zawiłości świata biznesu i finansów, zwłaszcza czytelnikowi o niskiej kompetencji merytorycznej w tym zakresie. 

Popularyzatorem wiedzy ekonomicznej w prasie jest najczęściej dziennikarz, ale może być także zaproszony fachowiec-ekspert. Nadawca, wykorzystując literaturę fachową, stara się przekazać myśl naukową w sposób zrozumiały dla przeciętnie wykształconego odbiorcy (czytelnika). Może występować w różnych rolach:

1. Twórcy komunikatu, gdy w tekście są umieszczone własne odkrycia i przemyślenia.

2. Translatora, gdy prezentuje myśl naukową innego badacza, przystosowując ją i tłumacząc na język zrozumiały dla przeciętnie wykształconego odbiorcy.

3. Sprawozdawcy, gdy nie jest związany z dyscypliną nauki, ale przekazuje informację z różnych dziedzin, wykorzystując do tego celu literaturę naukową [Starzec 1999: 189].

W «Gazecie Wyborczej» popularyzowaniem wiedzy ekonomicznej, zwłaszcza na temat finansów, zajmuje się od października 2013 r. dziennikarz ekonomiczny Maciej Samcik. Jego teksty ukazują się regularnie w każdy czwartek w dodatku Pieniądze ekstra. Celem Samcika (i jego ekipy — zaproszonych do zespołu dziennikarzy ekonomicznych) jest rzetelne i jasne tłumaczenie zawiłości finansowych. Dziennikarz przedstawia się jako ten, który staje w obronie naszych finansów (prowadził wcześniej przez 16 lat blog Subiektywnie o finansach). Stara się, by teksty umieszczane w tym dziale stały się jednym ze źródeł informacji o prawach konsumentów oraz miejscem, w którym wspólnie rozwiązywane są problemy, a także miejscem porad, jak mądrze kupować. W zespole Samcika pracują dziennikarze, którzy stali się specjalistami wąskich zagadnień ze sfery finansów. Jedni zajmują się tylko sprawami ubezpieczeń, inni pożyczek w bankach, jeszcze inni manipulacjami cenowymi w marketach czy nietypowymi pozycjami w fakturach za prąd, gaz, telefon. Dzięki ich artykułom o charakterze edukacyjnym łatwiej czytelnikom rozwiązywać własne problemy związane z finansami. Dziennikarze pełnią rolę doradców, wyrażają wprost swoje opinie. Poruszane są między innymi takie zagadnienia, jak:

• Jak mądrze inwestować?

• Jak oszczędzać?

• Jak nie dać się oszukać bankom i pośrednikom?

• Jak bronić się przed komornikiem, który, naginając prawo, przejmuje całą pensję?

• Kiedy wyprzedaż jest tylko marketingowym chwytem?

• Jak zmienić taryfę dostaw energii, by nie stracić?

Pracownicy działu «Pieniądze Ekstra» są twórcami komunikatów rzetelnych, w których zagadnienia ekonomiczne wyjaśniane są w sposób prosty. Żartobliwie sformułowane tytuły artykułów, np.: Trać kilogramy, nie pieniądze (o rozsądku w kuracjach odchudzających); Hola, hola, najpierw cztery pytania (ostrzeżenie dla kupujących mieszkanie na kredyt); Nadzorze dalej od polityki (o roli nadzoru bankowgo w udzielaniu kredytów w obcej walucie) przyciągają uwagę odbiorców, zachęcają do przeczytania tekstu.

Należy podkreślić, że redaktor naczelny dodatku — Maciej Samcik — za edukowanie i informowanie o finansach osobistych został w 2014 r. laureatem nagrody Grand Press Economy, to jest nagrody dla dziennikarza wyróżniającego się profesjonalizmem, rzetelną i obiektywną prezentacją tematów ekonomicznych, wysoką jakością publikowanych materiałów. Sam siebie traktuje jako eksperta i doradcę. Jego teksty drukowane w cyklu Samcik w blogu i w papierze. Subiektywnie o finansach można określić jako komentarze autonomiczne, niestowarzyszone z informacją [Wojtak 2004: 168]. Ich wyróżnikiem zewnętrznym jest stały cotygodniowy kącik w «Gazecie Wyborczej», nadtytuł (będący nazwą całego cyklu) oraz zdjęcie autora. 

W badanym materiale, z «Gazety Wyborczej» (GW) okresu styczeń-kwiecień 2015, dość często stosowana jest forma my, jako my autorskie, które w komunikacie przybiera formę inkluzyjną, ma postać: ja i wy. Nadawca występuje w roli reprezentanta pewnej zbiorowości, do której należy też odbiorca, np.: 

— «A tu mamy wpisane bardzo dotkliwe kary i brak możliwości naprawienia przez klientów błędu» (GW. 2015. 15 stycznia);

— «Niskie stopy są kuszące, ale i niebezpieczne, bo wymagają od nas, konsumentów, więcej samodyscypliny» (GW. 2015. 19 lutego).

Pozwala to na identyfikowanie się z czytelnikami (jestem jednym z was), służy kształtowaniu wspólnoty z odbiorcą. Niektóre wypowiedzi, zwłaszcza wyimki wyróżnione inną czcionką, są swoistymi złotymi myślami, puentami, które warto zapamiętać: «Bank nie zadba o to, byśmy zadłużali się rozsądnie. Musimy to zrobić sami» (GW. 2015. 5 marca).

W komentarzach autorstwa Macieja Samcika dominuje pierwsza osoba liczby pojedynczej. Zwraca uwagę subiektywność wywodu, interpretacyjny i perswazyjny charakter wypowiedzi [Wojtak 2004: 166, por. Fras 1999: 84]. Dziennikarz swe sądy wyraża wprost, sugestywność jest osiągana przez bezpośrednie ocenianie, np.: 

— «Sam nigdy bym się nie zgodził na obowiązek posiadania przez 5–10 lat jakiegoś konkretnego konta i karty, bo przecież różne rzeczy się w życiu zdarzają» (GW. 2015. 5 marca).

— «Wielokrotnie ostrzegałem na stronach bloga Subiektywnie o finansach, że może to być pułapka» (GW. 2015. 19 lutego). 

— «Moja obawa dotyczy kredytów hipotecznych…» (GW. 2015. 2 kwietnia).

Często przestrzega:

— «Klientów innych banków, którzy mają w umowach podobne zobowiązania, uczulam: Pilnujcie się, bo czasy są takie, że bank nie przepuści okazji, by wykorzystać haka, którego na was ma» (GW. 2015.5 marca).

Ale jednocześnie ostrzega też przedstawicieli instytucji finansowych, zmusza do refleksji, czasami do zmiany decyzji, np.: «Do szefów DNB mam prośbę: Nie idźcie tą drogą…» (GW. 2015. 26 lutego) czy: «Niezależnie od wyników tej sprawy banki powinny wyciągnąć wnioski. Skoro wrzucenie ulotki do skrzynki pocztowej jest reklamą, to pokazanie jej klientowi banku po zalogowaniu do jego kawałka systemu transakcyjnego jest nią tym bardziej» (GW. 2015. 5 marca). 

Argumentowanie jest logiczne, rzeczowe. Często Maciej Samcik rozpoczyna swój komentarz opisem konkretnego przypadka, np.: «Jeden z moich czytelników wytoczył wojnę reklamom w systemie transakcyjnym. Po zalogowaniu się na swoje konto i kliknięciu w zakładkę dotyczącą kart kredytowych odczytywał wiadomości typu: «wybierz kartę kredytową, a w promocji dostaniesz…» (GW. 2015. 26 lutego). Opowiadając prawdziwą historię zdarzenia jednego z czytelników, ostrzega przed praktykami banków, które, wykorzystując serwis transakcyjny, wyświetlają klientom reklamy. Intrygujący jest już sam tytuł artykułu poświęcony temu zagadnieniu: Myślisz «przelew», a tu reklama. Inny tekst Samcik zaczyna opowiadaniem o zdarzeniu, którego bohaterką jest 90-letnia emerytka: «Pani Gabriela nie ma komputera i nie wie, co to jest internet. Ale dostała na dwa lata szybki internet i dysk w chmurze» (GW. 2015. 2 kwietnia). Przedstawiciel konkurencyjnej firmy wmówił starszej osobie, że dotychczasowy operator ją «sprzedał». Na tym konkretnym przykładzie dziennikarz wyjaśnia czytelnikom, jak nie stać się ofiarą działań perswazyjnych i manipulacyjnych przedstawicieli różnych firm, nie podpisywać umów przed ich przeczytaniem ze zrozumieniem. 

Należy podkreślić, że czytelnicy mogą kontaktować się z redakcją, przesyłać propozycje tematów do dodatku ekonomicznego «Gazety Wyborczej». Artykuły, porady i komentarze są oparte o ich prawdziwe problemy. Można powiedzieć, że relacje między nadawcą i odbiorcą komunikatów są zwrotne. Dziennikarze zachęcają do szukania porad: Masz problemy z bankiem? Sprzedawca nie chce przyjąć twojej reklamacji? Napisz do nas: ekipasamcika@wyborcza.biz. 

W «Gazecie Wyborczej» popularyzowaniem wiedzy ekonomicznej nie zajmują się naukowcy — profesjonaliści, ale dziennikarze ekonomiczni, słowem — praktycy. Nieco inaczej wygląda sprawa popularyzacji wiedzy ekonomicznej w tygodniku «Polityka», który od 2010 r. prowadzi cykliczny dodatek Edukator Ekonomiczny (przygotowywany we współpracy z Narodowym Bankiem Polski). Twórcami artykułów są tu nie tylko dziennikarze specjalizujący się w tematyce ekonomicznej (Wawrzyniec Smoczyński, Paweł Tarnowski, Adam Grzeszak i Cezary Kownada), ale też profesjonalista — naukowiec wykładający w Szkole Biznesu Politechniki Warszawskiej, profesor ekonomii Witold M. Orłowski. Artykuły profesora Orłowskiego informują jasno czytelnika o ważnych aktualnych zagadnieniach ekonomicznych, są rzeczowe, objaśniające i interpretujące, ale są też próbą przekonania czytelnika do modyfikacji ich opinii na dany temat. Zaproszenie profesjonalnego eksperta do systematycznego objaśniania czytelnikom zjawisk zachodzących w świecie gospodarki i finansów uznać należy za bardzo dobre działanie redakcji, bowiem «największą gwarancję merytorycznej rzetelności zapewnia popularyzator-naukowiec i takie przekonanie dominuje w opinii społecznej» [Starzec 1999: 29]. Trzeba podkreślić, że celem komunikacyjnym wszystkich piszących w «Edukatorze Ekonomicznym» jest pomaganie w zrozumieniu zmian zachodzących w gospodarce światowej, a więc nie tylko polskiej. Jak ten cel jest osiągany, jakie są strategie dyskursywne autorów publikacji? 

Już same tytuły artykułów wskazują, że ich autorom zależy na przyciągnięciu uwagi odbiorców. Są bardzo starannie dobierane, pełnią funkcję informacyjną — informują o najważniejszych aktualnych wydarzeniach ze świata biznesu, ale jednocześnie funkcję perswazyjną, zachęcającą do czytania, np.: Zawirowania wartości złotego (kurs złotego); Ocena stabilności finansowej banków; Kręta droga do euro; Euro w Polsce — kiedy decyzja; Kredyt pod kontrolę. Znaczna część tytułów sformułowanych jest w formie pytań deliberatywnych. Jest to świetny chwyt perswazyjny, gdyż funkcjonuje jako zaproszenie czytelnika do wspólnego poszukiwania rozwiązań trudnych problemów [Wojtak 2004: 186], np.: 

— Jak zachęcić Polaków o zadbanie o własne emerytury? 

— Jak doszło do tego, że mamy ciągły wzrost produktu krajowego brutto?

— Jak działa Bankowy Arbitraż Konsumencki?

— Co skutecznie hamuje inflację?

— Deflacja — czy to realny problem dla Polski?

— Czy Polska powinna zrezygnować z własnej waluty?

Tak postawione pytania w tytule artykułów wzbudzić mają nie tylko ciekawość odbiorcy, zmuszają też do myślenia, do zastanowienia się nad własną sytuacją finansową. Niektóre tytuły zachęcają do skorzystania z rady/ porady, np.:

— Jak nie tracić pieniędzy na bankowe opłaty?

— Jak bezpiecznie pożyczać pieniądze?

— Jak zarządzać domowymi finansami?

Niekiedy ostrzegają, zmuszają do refleksji i do działania, np. Nie daj się nabrać. Sprawdź, zanim podpiszesz — pod takim tytułowym hasłem przeprowadzana była kampania społeczna, która zwracała uwagę na ryzyko związane z zawieraniem umów finansowych.

Współczesna prasa chętnie wykorzystuje jako sposób podawania informacji ekonomicznych także środki wizualne — infografikę. Można powiedzieć, że jest to informacja obrazkowa. Może to być rysunek, schemat, tabela, wykres, obraz złożony z różnych elementów. Każda informacja wizualna może być infografiką [Mazurczyk 2010: 365]. Trzeba podkreślić, że infografika pomaga w łatwy sposób coś wyjaśnić lub zrozumieć. Z tego środka bogato korzysta «Gazeta Wyborcza». W dodatku «Pieniądze Ekstra» liczne tabele i diagramy ilustrują prezentowane treści, pomagają w porównywaniu propozycji różnych instytucji finansowych. Liczne rysunki, niekiedy karykaturalne, uatrakcyjniają tekst, wzbudzają zainteresowanie treścią artykułu. Na przykład artykuł zatytułowany Trać kilogramy, nie pieniądze, omawiający rozmaite kuracje odchudzające, często bardzo drogie, ilustruje kobieta z wielkim brzuchem o kształcie ogromnej piłki (efekt jo-jo). W ową piłkę wpisane są miesięczne koszty najczęstszych diet oraz ich procentowe porównanie. Okazuje się, że najlepszym i najtańszym sposobem odchudzania jest ograniczenie jedzenia. 

Oszczędniej z infografiki korzysta w dodatku «Edukator ekonomiczny» tygodnik «Polityka». Operuje przede wszystkim zdjęciem lub rysunkiem, które integrują tytuł artykułu z treścią. Na przykład artykuł Trzeci filar ledwo stoi ilustruje kolumna z chwiejącym się trzecim filarem (sprawia wrażenie, że ledwo stoi). Rysunek doskonale puentuje treść artykułu o skomplikowanej konstrukcji przyszłych emerytur w Polsce. Tak zwany III filar miały stanowić indywidualne dobrowolne oszczędności, ale ograniczone możliwości finansowe Polaków i brak wiedzy na ten temat sprawiły, że zainteresowanie tą formą oszczędzania jest znikome. Rysunek nie pełni tu funkcji dekoracyjnej, lecz jest ważnym elementem prasowym o funkcji informacyjnej, wizualizującym to, co „mówi” tekst pisany [Kita 2013: 210]. 

Klarowność tekstu popularnonaukowego nierozerwalnie wiąże się z udziałem oznaczeń odnoszących się do pojęć specjalistycznych, czyli terminów. Z powodu poszerzającego się zakresu użycia pojęć naukowych na pierwszy plan wysuwa się dysonans pomiędzy wiedzą potoczną a widzą naukową. Zdaniem Hanny Jadackiej «termin jest to jedno lub wielowyrazowy odpowiednik pojęcia z określonej dziedziny nauki lub techniki mający znaczenie wyraźne i używany przez specjalistów w tekstach fachowych» [Jadacka 1976: 45]. Spośród wielu definicji, wydzielić można pewne nieodłączne elementy, wyróżniające znaczenie terminologiczne. Według Stanisława Gajdy są to:

— znak — termin ten dopuszcza funkcjonowanie jednostek językowych i symboli,

— jednostka leksykalna, która pełni funkcję znaku profesjonalnego pojęcia [Gajda 1990: 38].

Do powyższych cech Anna Starzec dodaje określenia wskazujące na funkcje terminów, a zatem jest on:

— «jednostką o konwencjonalnie ustalonym znaczeniu, ściśle odpowiadającym pojęciu, którego ramy wyznacza definicja;

— jednostką profesjonalną, mającą sferę użycia ograniczoną do określonej dziedziny wiedzy;

— jednostką systemu terminologicznego, który jest rezultatem procesów porządkujących i klasyfikujących;

— jednostką pozbawioną zabarwienia ekspresywnego» [Starzec 1999: 112]. 

Wśród badanych tekstów prasowych wyłonić można dwie podstawowe grupy terminów: pojęcia ogólnonaukowe, powszechne, czyli takie, których używamy w języku potocznym oraz wąskospecjalistyczne. Zauważa się, że dziennikarze używają głównie terminów ekonomicznych powszechnie znanych, a więc takich, które nie wymagają wyjaśniania: konto osobiste, karta kredytowa, oprocentowanie depozytów i kredytów, kredyt hipoteczny, obligacje, zdolność kredytowa, wahania kursu złotego, emisja pieniądza, inflacja, kryzys walutowy, deficyt finansów publicznych itd. Wąskospecjalistyczne terminy pojawiają się natomiast w tekstach prasowych autorstwa naukowca-ekonomisty, najczęściej bez objaśnień: fluktuacja napływu kapitału, system kursowy ERM2, kryteria konwergencji, pieniądz fiducjarny, deflacja, walutowy rollercoaster, inwestycje portfelowe, stopa zastąpienia, stopa referencyjna, stopa lombardowa itp. 

Bardzo często w swoich wypowiedziach dziennikarze ekonomiczni w sposób potoczny starają się przybliżyć odbiorcy poruszaną kwestię, występują w ich tekstach kolokwializmy, frazeologizmy potoczne, które w sposób obrazowy uprzystępniają nie zawsze łatwe treści. Znaczne nagromadzenie kolokwializmów obserwuje się w tekstach Macieja Samcika — pisze jak mówi, co może być uzasadnione tym, że prowadzi równolegle blog na tematy ekonomiczne. Przyczyny tak dużego w jego wypowiedziach nagromadzenia leksemów i frazeologizmów potocznych można dopatrywać się również w poszukiwaniu środków obrazowości, w staraniu się o przystępność tekstu. Oto garść przykładów: wytoczyć wojnę reklamom, wyświetlać ile dusza zapragnie, najzwyczajniej w świecie, wszystko jest już postawione na głowie, kliknąć w zakładkę, wkurzyć się, pod byle pretekstem (skasować promocyjną marżę), wpaść w sidła, polityka hakowa (banków), grać fair, ściąć stopy procentowe, mędrcy z Rady Polityki Pieniężnej, plastik (karty kredytowe), bankowcy kombinują, na pierwszy rzut oka, zadłużyć się «pod korek», polowanie na czarownice, uliczne demonstracje frankowiczów, rozbujanie kredytów frankowych, rozwalanie systemu, ciułać w banku bez bólu, wyciskać jak najwięcej, nie oddawać pola bez walki, kiwnąć palcem, załatać luki w prawie, stanąć finansowo na nogi, wpaść w spiralę długów itd. 

Cele edukacyjne dodatków ekonomicznych, zarówno do «Gazety Wyborczej», jak i tygodnika «Polityka» są tożsame — edukacja ekonomiczna społeczeństwa, popularyzacja wiedzy o finansach. W obydwu realizują go przede wszystkim dziennikarze specjalizujący się w tematyce ekonomicznej. Jednak zmienia się odbiorca. Szerszy zasięg ma dziennik «Gazeta Wyborcza», jej czytelnik ma niższą kompetencję merytoryczną w zakresie tematyki ekonomicznej niż czytelnik «Polityki», który jest głównie przedstawicielem inteligencji czy klasy średniej. To potencjalny odbiorca decyduje o doborze tematów i środków do realizacji celu. Tematem globalnym dyskursu jest ekonomia, ale selekcja tematów szczegółowych i ich prezentacja z określonej perspektywy jest w znacznej mierze zależna od odbiorcy — czytelnika prasy. 

© Malinowska E., 2015